Od dawna marzyłam o podróży na Islandię – do tego odizolowanego kraju pełnego wulkanów, pól lawy, gejzerów, gorących źródeł, lodowców, dramatycznych fiordów i niezliczonych wodospadów. Nie sądziłam jednak, że to marzenie tak szybko się spełni. W lutym przypadkiem natknęłam się na wyjątkowo tanie bilety z Iceland Express na koniec lipca i bez wahania, z dużym wyprzedzeniem, dokonałam zakupu. Wyjazd zbliża się już wielkimi krokami i w związku z tym postanowiłam zamieścić skrótowy plan podróży. Wyprawa potrwa 12 dni i przez ten czas, wraz z moim chłopakiem, zamierzamy objechać wokół całą wyspę. Po powrocie będę mogła dokonać drobnego rozliczenia i porównać ten szkic z jego rzeczywistym zastosowaniem w praktyce.
Islandia to kraj zupełnie inny niż pozostałe państwa europejskie w kontekście transportu. Nie ma tu pociągów, więc wszyscy podróżujący są skazani na samochody, autobusy lub ewentualnie samoloty, które kursują jednak tylko pomiędzy kilkoma miastami. Jeśli idzie o transport samochodem i autobusami, to istnieje tylko jedna główna droga okalająca całą wyspę, natomiast aby przedostać się przez środek kraju, rzekomo najlepiej podróżować samochodami typu SUV, ponieważ drogi nabierają tam już bardziej ekstremalnego charakteru. Z drugiej jednak strony istnieją dwie trasy linii autobusowych kursujące przez tzw. „interior”. Większość turystów zwiedzających Islandię decyduje się zatem na wypożyczenie samochodu, podróż autobusami lub na jazdę „stopem”. My podjęliśmy decyzję, że możliwie jak najwięcej odcinków trasy pokonamy autostopem, natomiast przez dwa dłuższe fragmenty przeprawimy się autobusami. Latem objechanie wyspy wokół nie powinno stanowić większego problemu, jednak zimą jest to niejednokrotnie niemożliwe ze względu na wielkie opady śniegu, które paraliżują poszczególne odcinki dróg.
Po wylądowaniu na lotnisku w Keflavíku zamierzamy przedostać się od razu bezpośrednio do Reykjavíku. Tam spędzimy pierwsze 4 dni, zatrzymując się w hostelu Kex, powszechnie znanym jako miejsce postojów wielu podróżników-hipsterów. Za hipstera się nie uważam, jednak miejsce, niewątpliwie, prezentuje się urokliwie, jest usytuowane w ścisłym centrum i co jakiś czas organizowane są w nim koncerty na żywo (np. niedawno grała tam Sóley wraz z jedenastoma innymi islandzkimi artystami, a wstęp był darmowy!). Ponadto, odłożywszy rezerwowanie noclegów do ostatniej chwili (czyli początek lipca, co oznacza prawie miesiąc przed wyjazdem), był to tak naprawdę ostatni hostel w centrum w równie „niskiej” cenie, w którym moglibyśmy spędzić wszystkie cztery noce. W Islandii wszystkie tańsze noclegi są pozajmowane dużo w wyprzedzeniem, dlatego należy możliwie szybko zaplanować trasę i dokonać potrzebnych rezerwacji. Ceny są stosunkowo drogie, jak dla ludzi z Europy Wschodniej – na nocleg trzeba średnio przeznaczyć 100zł. Gdybyśmy zarezerwowali miejsca w Kex hostelu znacznie wcześniej, zapłacilibyśmy ok. 70zł za miejsce w dormie. Teraz jednak braliśmy ostatnie wolne miejsca w różnych pokojach i ceny niekiedy osiągały już po 140zł. Dodam jeszcze, że na oficjalnej stronie hostelu brakowało już wolnych miejsc w terminie naszej podróży, jednak udało mi się coś znaleźć poprzez Hostel World. Dlatego doradzam nie zniechęcać się i szukać noclegów przez różne portale pośredniczące.
Będąc w Reykjavíku skupimy się najpierw na zwiedzeniu samego miasta, ze szczególnym uwzględnieniem kościoła Hallgrímskirkja, którego wygląd nawiązuje do struktur bazaltowych powstałych po wybuchu wulkanu i zastygnięciu pokrywy lawowej. Takie struktury bazaltowe są bardzo charakterystycznym elementem krajobrazu islandzkiego – dla porównania zamieszczam zdjęcie wodospadu w parku narodowym Skaftafell.
Zamierzamy również wspiąć się na szczyt góry Esja. Esja to tak naprawdę pasmo kilku różnych szczytów, z których najwyższy liczy 914m. Dla turystów jednak najbardziej dostępny jest Thverfellshorn (780m). Oprócz tego weźmiemy udział w bardzo turystycznym rejsie statkiem w poszukiwaniu wielorybów. Firmy z Reykjavíku reklamują ok. 90% prawdopodobieństwa, że podczas wyprawy dostrzeże się któregoś z tych ssaków. Może atrakcja przereklamowana i droga, a na statku będzie tłum turystów, to jednak z naiwnością dziecka wierzę, że zobaczę jakiegoś humbaka czy finwala. Niestety, płetwale błękitne występują najczęściej przy zachodnich fiordach, więc tu nie powinnam się łudzić, ale kto wie… Jeśli jakiś płetwal wyłoniłby się podczas naszej wyprawy, to pewnie płakałabym ze szczęścia. O ile nie zamarznę wcześniej smagana arktycznym wiatrem. Jednak Reykjavík ma przede wszystkim posłużyć nam jako baza wypadowa do pobliskich atrakcji turystycznych: Błękitnej Laguny, parku narodowego Thingvellir oraz tzw. Golden Circle – gejzer i wodospad Gullfoss.
Pozostałe noclegi zarezerwowałam już w różnych miejscowościach wokół wyspy poprzez portal HI Hostels. Jest to strona międzynarodowych schronisk młodzieżowych, których cała siatka rozpościera się wokół całej wyspy. Dostępność miejsc w pokojach w niższych cenach była już ponownie niewielka, więc tak naprawdę trasę dostosowałam do tego, w jakich terminach znalazłam wolne pokoje. Pierwszy nocleg chciałam spędzić w Vík, ale niestety nie było już nic wolnego. Wobec tego pierwsze dwie noce będziemy spali w schronisku w Skógar, tuż przy samym wodospadzie. Najbliższy sklep spożywczy znajduje się rzekomo w odległości 15km, co wymaga wcześniejszego przygotowania zapasów. Stamtąd, mam nadzieję, udamy się do Vík, do parku narodowego Skaftafell i ostatecznie do miejsca, które najbardziej chcę zobaczyć na Islandii, czyli do zatoki lodowcowej Jökulsárlón. Następny nocleg spędzimy w Höfn, które jest usytuowane względnie blisko właśnie tej zatoki.
Trasę z Höfn najprawdopodobniej odbędziemy już autobusem, ponieważ w ciągu jednego dnia będziemy musieli pokonać odcinek ok. 400km. Kolejny nocleg spędzimy w Húsavíku, małym miasteczku rybackim na samej północy Islandii. Stamtąd udamy się do położonego nieopodal największego miasta północy, Akureyri, i spędzimy w nim kolejne dwa dni. W tym czasie zamierzamy zwiedzić pobliskie jezioro Mývatn i geotermalny region Námaskarð. Pomysł na kolejny nocleg to efekt wielkiej fascynacji zdjęciami z Grundarfjörður, które znalazłam w Internecie. Zachodnie fiordy prezentują się na zdjęciach fenomenalnie, jednak to będzie zaledwie jednodniowa namiastka tego, co kryją te mniej dostępne półwyspy. Ostatni nocleg zapobiegawczo zarezerwowałam w schronisku w Keflavíku, skąd wylatujemy wcześnie rano do Berlina. To tak żeby nie spóźnić się na lot, bo już raz mi się to przytrafiło, a niestety w Islandii nowy bilet powrotny kosztowałby mnie fortunę. Plan na wyprawę jest bardzo ambitny – wiele osób odradza mi podróż wokół wyspy w zaledwie 8 dni. Ja jednak pozostaję optymistką i mam tylko nadzieję, że lokalne linie autobusowe kursują bez zarzutów, a napotkani na drodze kierowcy będą łaskawi i umożliwią nam dotarcie do poszczególnych punktów na naszej trasie.
Połoniny i górskie szlaki Bieszczad, Szlak Architektury Drewnianej, rejs żaglówką po Jeziorze Solińskim i tropienie żubrów o wschodzie słońca. A…
Zastanawiasz się, co zobaczyć w Czechach przy polskiej granicy? Zobacz atrakcje kraju hradeckiego i pardubickiego - skalne miasta, góry, urokliwe…
Rozważasz wyjazd do Francji i zastanawiasz się, co zwiedzić? Paryż, Prowansja, Bretania - to tylko kilka z w wyjątkowych atrakcji…
Planujesz podróż do Francji i zastanawiasz się, co warto tam zobaczyć? Każdy kojarzy Paryż czy Lazurowe Wybrzeże, jednak Francja ma…
Weekend w Górach Stołowych z uwzględnieniem największych atrakcji: Błędne Skały, Skalne Grzyby, Szczeliniec, Kudowa. Sprawdź aktualne ceny i zobacz zdjęcia!…
Spędziłam w Birmie miesiąc w porze deszczowej. Dopadły nas ulewy i komary, zachorowałam na chikungunyę i scrub typhus, więc wiem,…
View Comments
Bardzo interesujacy artykul. Ciekawy jestem jak to bedzie !
Dziękuję, Piotrze!