2019 rok był dla mnie drugim rokiem prowadzenia własnej działalności, próbą sił w fotografii podróżniczej, ale także momentem, kiedy postanowiłam zdywersyfikować zakres usług na rzecz stabilnego i regularnego dochodu. To także wyczekiwana podróż do Birmy, a wraz z nią kilka chorób tropikalnych, dzięki którym zmieniłam podejście do wielu spraw i zdecydowanie bardziej zaczęłam doceniać już to, co posiadam i czego doświadczyłam. Gotowi na moje podsumowanie 2019? A zatem zapraszam. Na koniec również kilka planów na ten rok.
W 2019 pojawiło się wiele dyskusji dotyczących zmian klimatycznych i negatywnego wpływu biznesu modowego i podróżniczego na zanieczyszczenie środowiska i emisję CO2. Jako osoba, która czuje, że żyje, właśnie podróżując, mogę jednak z dumą stwierdzić, że w tym roku organizowałam wyjazdy całkiem rozważnie.
Ponadto nie posiadam samochodu, a na co dzień nie korzystam w ogóle z żadnego środku transportu, gdyż pracuję z domu i kupuję u lokalnych sprzedawców i w pobliskich marketach. Rzadko kupuję nowe ubrania, a jeśli już, to najczęściej z drugiej ręki – nie wydaję pieniędzy tylko na metki znanych marek i to mój świadomy wybór. Również bardzo ograniczyłam spożycie produktów zwierzęcych, co w pośredni sposób też przyczynia się do zmniejszenia emisji CO2. I dla jednych takie rozwiązania stanowią o życiowej porażce, ale ja doszłam do wniosku, że nie jestem typową ofiarą konsumpcjonizmu, a przy okazji mogę zaoszczędzić wystarczająco, by spełniać marzenia na innych płaszczyznach. Poza tym sam fakt, że na coś mnie stać, nie oznacza, że muszę to kupować, czy gdzieś wyjeżdżać.
I w dobie tylu informacji o negatywnym wpływie transportu na środowisko i na pogłębianie efektu cieplarnianego, jest mi trochę głupio chwalić się osiągnięciami w dziedzinie podróży, skoro nie odbyłam ich np. rowerem 😉 Z drugiej strony nie podróżowałam aż tak często. Pomimo że większość moich dochodów w 2019 roku pochodziła z fotografii podróżniczej.
Na forach podróżniczych widziałam ludzi chwalących się, jak to spędzili w 2019 w podróży 100 dni, pracując nadal na etacie. W praktyce oznacza to podróż niemalże w każdy weekend. Również loty okołoweekendowe w znaczącej częstotliwości. I to jest ten etap, którego już nie pochwalam. Zachęcam do podróżowania, do odkrywania nowych kultur, do obcowania z przyrodą, ale na weekendy lepiej zainwestować w podróże po okolicy, by inni mogli również doświadczyć tej przyrody w przyszłości. I tak też mój całkowity ślad węglowy z podróży w 2019 wyniósł ok. 6 ton CO2, czyli zaledwie 2 razy więcej niż emisja statystycznego kierowcy w Polsce, który rocznie pokonuje 15 tys. km samochodem. Chcecie sprawdzić swój ślad węglowy? Tutaj znajdziecie kalkulator i kilka sposobów na wyrównanie strat (np. poprzez zlecenie sadzenia drzew).
Rok 2019 rozpoczęłam dwoma wyjazdami na narty. Najpierw w styczniu na moje urodziny pojechaliśmy na krótki wyjazd na narty w Szwajcarii do miejscowości Nendaz w regionie 4 Vallées, a później w lutym powróciliśmy na narty do Doliny Stubai w Tyrolu. Oba miejsca zachwycały krajobrazami, choć trochę mieliśmy pecha do śniegu – nie trafiliśmy na żadne opady i w związku z tym nie dane nam było pojeździć po świeżym puchu. Niemniej bliskość przyrody wynagradzała wszystko i jak zawsze, cieszyłam się, że mogliśmy spróbować sił w wędrówkach z rakietami śnieżnymi. Przy okazji wizyty w Dolinie Stubai, wstąpiliśmy na kilka dni do pobliskiego Innsbrucku.
W kwietniu wybraliśmy się na krótki wyjazd do Zakopanego. Jesze nigdy nie miałam okazji zobaczyć kwitnienia krokusów w Tatrach, więc w tym roku spełniłam w końcu to małe podróżnicze marzenie. Było genialnie. Poza Doliną Chochołowską, nie napotkaliśmy zbyt wielu turystów.
Następnie na początku maja wyjechaliśmy w krótką podróż po Loarze Atlantyckiej. Zakochałam się w tamtejszych krajobrazach. Szczególnie zachwyciło mnie skaliste wybrzeże nazywane Cote Sauvage.
A po wizycie w departamencie Loary Atlantyckiej, ruszyliśmy pociągiem do Holandii. Pierwszy raz miałam okazję odkryć holenderskie parki narodowe – miejsca pełne wysokich wydm, rozległych piaskowych plaż, ogromne obszary odsłoniętego dna morskiego w czasie odpływów i tereny migracji ptaków. Nadal mało turystyczne miejsca i dlatego bardzo przyjemne do zwiedzania. Chętnie powróciłabym jeszcze na Wyspy Fryzyjskie.
W maju wybraliśmy się jeszcze do pobliskiej Szklarskiej Poręby. Pierwszy raz nocowaliśmy w tutejszym schronisku na Hali Szrenickiej i w końcu pierwszy raz dotarłam do Śnieżnych Kotłów.
Cały czerwiec i lipiec spędziłam na miejscu w Poznaniu, przygotowując się do podróży do Birmy. Jednak w międzyczasie w sierpniu pojawiła się szansa wyjazdu do miasta Kranj w Słowenii. Ogromne zaskoczenie – zachwycił nas szczególnie Jamnik (malownicze wzgórze z cerkwią na szczycie) i kanion w samym centrum miasta. Po drodze zwiedziliśmy słynne Jezioro Bled. Po tej krótkiej podróży zdecydowanie nabrałam apetytu na bardziej dogłębne odkrycie Słowenii.
We wrześniu zrealizowaliśmy nasze wielkie marzenie i wyruszyliśmy w 4-tygodniową podróż po Birmie. Niestety warunki nie zawsze nam sprzyjały i złapaliśmy tam lokalne choroby tropikalne i cały jeden tydzień poświęciliśmy rekonwalesencji. A z drugiej strony Birma zaskoczyła nas różnorodnością krajobrazów – od sawanny, przez dżungle i po lasy iglaste – a także niesamowitymi świątyniami buddyjskimi. Tutaj znajdziesz moje sugestie, co warto zobaczyć w Birmie.
Na początku października pojechaliśmy dalej do Francji, do regionu Lotaryngii. To nadal mało popularny kierunek wśród polskich turystów, jednak niesamowicie zaskakujący i pełen pięknej przyrody. Szczególnie polecam rykowisko jelenii w parku Sainte-Croix i widoki nad jeziorem Lac de Pierre-Percée! Sprawdź inne atrakcje Lotaryngii w moim artykule.
Po wizycie w Lotaryngii pojechaliśmy na dwa tygodnie do Piotrka rodziców w Francji, w regionie centralnym. A stamtąd dalej udaliśmy się do Paryża na lotnisko i ruszyliśmy do Japonii. To była moja druga podróż do Kraju Kwitnącej Wiśni i tym razem odkryłam nowy region – Hida-Takayama w prefekturze Gifu. Piękne zabytkowe miasta z okresu Edo, Japońskie Alpy, gorące źródła, wodospady o genezie wulkanicznej i tradycyjne wioski z domkami krytymi strzechą. Piękna podróż i ponowny zachwyt Japonią. Zajrzeliśmy również w stare kąty, czyli do Kioto, które nadal pozostaje moim ulubionym miastem w Japonii.
Na pewno zamierzam podróżować trochę bardziej świadomie, mając na uwadze emisję CO2. W związku z tym chciałabym skupić się na odkrywaniu dotychczas nieznanych mi miejsc w Polsce – m.in. Podlasie i Bieszczady. Ponadto jestem przekonana, że pojadę ponownie do Francji – od kilku lat to moja stała destynacja podróżnicza, dzięki mojemu partnerowi, który wychowywał się w Francji. Nie liczę jednak za bardzo na żadne wypady narciarskie w tym roku, ponieważ nie odzyskaliśmy pełnej sprawności po chikungunyi, na którą zachorowaliśmy w Birmie (główne objawy to osłabienie i ból stawów). Mam w głowie pewien projekt na wiosnę w Czechach, ale jeszcze wszystko wyklaruje się w najbliższych miesiącach. Natomiast moimi największymi marzeniami podróżniczymi na ten rok są Islandia (prawdopodobnie na koniec czerwca, by załapać się już na wjazd do Interioru) i Kirgistan. Czyli dwa miejsca słynące z bezkresnych przestrzeni i niesamowitych krajobrazów. Po drugiej połowie 2019 w Azji, mam ochotę na kierunki położone bliżej Polski 😉
Jakie były Wasze osiągnięcia z 2019? I gdzie zamierzacie wyjechać w 2020?
Jeśli podoba Ci się mój blog podróżniczy, zachęcam również do sprawdzenia moich profili na Instagramie i na Facebooku, gdzie znajdziesz jeszcze więcej zdjęć podróżniczych!
Połoniny i górskie szlaki Bieszczad, Szlak Architektury Drewnianej, rejs żaglówką po Jeziorze Solińskim i tropienie żubrów o wschodzie słońca. A…
Zastanawiasz się, co zobaczyć w Czechach przy polskiej granicy? Zobacz atrakcje kraju hradeckiego i pardubickiego - skalne miasta, góry, urokliwe…
Rozważasz wyjazd do Francji i zastanawiasz się, co zwiedzić? Paryż, Prowansja, Bretania - to tylko kilka z w wyjątkowych atrakcji…
Planujesz podróż do Francji i zastanawiasz się, co warto tam zobaczyć? Każdy kojarzy Paryż czy Lazurowe Wybrzeże, jednak Francja ma…
Weekend w Górach Stołowych z uwzględnieniem największych atrakcji: Błędne Skały, Skalne Grzyby, Szczeliniec, Kudowa. Sprawdź aktualne ceny i zobacz zdjęcia!…
Spędziłam w Birmie miesiąc w porze deszczowej. Dopadły nas ulewy i komary, zachorowałam na chikungunyę i scrub typhus, więc wiem,…
View Comments
Ja mam nadzieję, że w tym roku odwiedzę Lublin, Świnoujście, Malbork i Olsztyn. Takie między innymi miasta są na mojej liście, jeśli chodzi o Polskę. A co do reszty miejsc, zobaczymy. Wszystkiego dobrego w 2020 roku!